tag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post5135865688455920382..comments2022-12-11T10:09:02.866+01:00Comments on GRYZEK: Książka zawsze jest szansą - Kinga Joanna Ochendowskagryziahttp://www.blogger.com/profile/07383892278386152027noreply@blogger.comBlogger12125tag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-69538041939638469512012-06-27T23:14:22.449+02:002012-06-27T23:14:22.449+02:00Muszę przyznać, że z przyjemnością przeczytałem te...Muszę przyznać, że z przyjemnością przeczytałem ten test. Czytałem oba teksty i jedno jest dla mnie pewne. Więcej na temat ma do powiedzenia Pan Pawlak, ale to Pani Ochendowska więcej wie o temacie. Romuald Pawlak opiera się prawdopodobnie na doświadczeniu pisarza, który publikował tradycyjnymi metodami i uważa, że to upoważnia go do wypowiadania się na temat e-booków. Tymczasem widać, że większego pojęcia nie ma. To bardzo typowa postawa Panów (Wielkich) Pisarzy. Pan Pawlak powtarza stereotypy, wrzuca metody publikacji do jednego worka, porównuje książki i e-booki bez poprawki na skalę i wypowiada się arbitralnie. Pisanie, że 99% e-booków nie posiada redakcji, świadczy, że nie ma pojęcia o czym pisze. A Pani Ochendowska to zauważa i słusznie udowadnia.Aleksander Sowahttps://www.blogger.com/profile/07209215146967925272noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-10803550783047954392012-06-02T19:37:09.326+02:002012-06-02T19:37:09.326+02:00Myślę, że wiele zależy od czytelników. Znakomita i...Myślę, że wiele zależy od czytelników. Znakomita ich większość sądzi, że książka papierowa automatycznie oznacza dobry tekst i dobre wydanie. <br />Kiedy tylko ktoś raz się przekona, że dobra książka niekonicznie musi mieć szeleszczące kartki, na pewno nie będzie ignorował e-booków, zwłaszcza, że z reguy są tańsze. <br />To tylko kwestia czasu i wcale nie tak długiego, jak sądzą sceptycy.Alicja Minickanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-12749243214822536112012-05-31T13:26:08.908+02:002012-05-31T13:26:08.908+02:00Marcin - tylko ten nie popełnia błędów, kto nic ni...Marcin - tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Nawet autor "papierowy", którego książka zostanie wydana, może paść z kretesem. Nie ma złotych rozwiązań ani gwarancji. Ale z tym borykają się wszyscy twórcy. Po prostu rób swoje. A w końcu musi się udać. receptury na kurczaka pana pułkownika też nikt nie chciał kupić, przez całe lata. A teraz KFC masz wszędzie, bo znalazł się ten jeden, który dostrzegł potencjał. Potrzebny jest jeden właściwy strzał. Możesz 10 razy spudłować, ale jak już trafisz to... :) Powodzenia!s@nteehttp://tylkoebooki.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-21912846844684272582012-05-31T13:11:30.110+02:002012-05-31T13:11:30.110+02:00Już się w tym temacie produkowałem, ale wedle zasa...Już się w tym temacie produkowałem, ale wedle zasady inżyniera Mamonia posłuchajcie jeszcze raz :) Otóż z mojej perspektywy jako (wciąż!) początkującego pisarza wygląda to mniej więcej nastąpująco:<br />Wiem, że odmowa ze strony wydawnictwa nie zawsze świadczy o nieudolności autora. Zwłaszcza teraz, gdy - jak pokazują wszelkie dane - rynek się zwija i ogólnie staje się coraz mniej przyjazny dla debiutantów, a już w szczególności tych, którzy traktują literaturę ambitnie, co na ogół z definicji niweluje ich szanse na druk praktycznie do zera.<br />Mnie osobiście z jednej strony do elektronicznych książek i samowydawania ciągnie perspektywa wolności twórczej, jaką to - potencjalnie - daje. Ponadto też ciekawość, co może z tego wyniknąć, taki jakiś pionierski dryg do odkrywania nowych przestrzeni. Z drugiej jest chyba uzasadniona obawa, że moja ciężka praca utonie gdzieś w cyfrowym szumie, a na dodatek będzie spalona u ewentualnego wydawcy w przyszłości. Bo przecież jednak została już wydana - mniejsza o to jak.<br />Poza tym chciałbym zostać potraktowany poważnie. Nie tylko w naszym (skądinąd naprawdę bardzo fajnym) środowisku. Jaka na to szansa, jeśli sam wydam sobie e-booka? Kilku znajomych krytyków, których o to pytałem, tylko protekcjonalnie wydęło usta.<br />I powiem wam szczerze, że seryjnie jestem w kropce. Zarówno argumenty Romka, jak i Kingi wydają mi się niezwykle trafne. Przecież wszystko jest kwestią mocno względną, zależną od wielu czynników. I mogę tak pływać w tej potencjalności dopóki nie kliknę w "Publikuj".<br />Wtedy - jak w eksperymencie z kotem Schredingera - po otwarciu pudełka futrzak będzie albo martwy albo żywy. I ja boję się, że jednak znajdę tam zwłoki.Marcin Królikhttp://czlowiekwsrodluster.wordpress.com/noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-85098426453725644502012-05-31T11:23:53.012+02:002012-05-31T11:23:53.012+02:00Przyczepię się przede wszystkim jednego zdania:
&...Przyczepię się przede wszystkim jednego zdania:<br /><br />> Marketing i promocja kosztuje zawsze mniej więcej tyle samo - stanowi procent obrotu w handlu.<br /><br />To nie jest prawda, o czym wspominałem m.in. już w <a href="http://www.ekundelek.pl/2012/05/dlaczego-e-book-jest-dzisiaj-szansa.html" rel="nofollow">mojej odpowiedzi na artykuł Pana Romualda</a>.<br /><br />Żyjemy w czasach Internetu, gdzie każdy może zaistnieć! Cała ta dyskusja jest tego dowodem. Poprzedni artykuł był udostępniany w portalach społecznościowych m.in. przez <a href="http://www.facebook.com/SwiatCzytnikow/posts/399121646796677" rel="nofollow">ŚwiatCzytników</a> oraz <a href="http://www.facebook.com/eKsiazki.org/posts/389562551081188" rel="nofollow">eksiazki</a>. Tym samym dzięki Facebookowi do dyskusji włączyło się spore grono osób, a sam artykuł przeczytało (domyślam się kilkaset, może ponad tysiąc) osób. Te wszystkie osoby miały okazję poznać nazwisko Pana Romualda, dowiedzieć się że sam opublikował już kilka e-booków!<br /><br />Czy to wszystko było by możliwe w realnym świecie (za krzyczenie i zaczepianie na ulicach dostało by się raczej karę). Marketing i promocja są teraz znacznie tańsze a nawet darmowe, dlatego że tak jak nigdy mamy możliwość docierania do bardzo specyficznego i sprecyzowanego konsumenta.Krzysztof Szumnyhttp://ekundelek.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-35612504927307902152012-05-31T10:25:34.834+02:002012-05-31T10:25:34.834+02:00Piotr - ja tylko w ramach sprostowania - promocja ...Piotr - ja tylko w ramach sprostowania - promocja w Internecie kosztuje nic, lub prawie nic. Poważnie - jedyne co trzeba włożyć w ów marketing to własny czas - fakt, sporo. Ale pieniądze wcale nie są do tego konieczne. Jest mnóstwo miejsc, gdzie można zamieścić informacje o książce, można ją wysłać recenzentom, można zachęcać do kupowania przez FB i Twittera, Google+, Pintresta i co kto tam jeszcze lubi. Właśnie dlatego szansa na rynku elektronicznym jest taka duża, trzeba tylko chcieć ją wykorzystać ;-)s@nteehttp://tylkoebooki.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-10604750747523152142012-05-31T10:24:43.884+02:002012-05-31T10:24:43.884+02:00Bez krztyny szczęścia, żadna wydana książka - czy ...Bez krztyny szczęścia, żadna wydana książka - czy to papierowa, czy elektroniczna - nie ma szansy być dostrzeżona. Więc wszystko tak naprawdę zależy od szczęścia i Twojej upartości.<br />Z poważaniem i marudnieAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-45346461825417398962012-05-31T10:08:42.652+02:002012-05-31T10:08:42.652+02:00E-book to książka - ale o całkowicie innej metodzi...E-book to książka - ale o całkowicie innej metodzie sprzedaży, co pociąga za sobą inne mechanizmy wprowadzania do obiegu. Odróżnianie jednej od drugiej bierze się właśnie stąd i nie przypadkowo e-booka traktuje się inaczej - bo to jest inny towar, nawet jesli idea w środku jest ta sama. Nie ma to znaczenia dla pisania książki, ale dla wszystkiego, co nastąpi po napisaniu - już tak.<br />I tu kwestia zasadnicza dla tej polemiki: <br />Romuald Pawlak opiera się na własnym doświadczeniu pisarza, mającego na koncie wydania papierowe i elektroniczne.<br />Porównuje ilość sprzedanych egzemplarzy jednej i drugiej wersji i przedstawia wnioski.<br />Kinga Ochendowska opiera się na doświadczeniu wydawcy książek elektronicznych, ale nie na sprzedaży własnych pozycji na obydwu rynkach. <br /><br />To dwa różne punkty widzenia. A aby porównywać rzeczy w sposób sensowny, trzeba robic to na jakiejś wspólnej płaszczyźnie - tak uczy logika. Inaczej wyjdzie nam, że jaskółka lata szybko, ale bocian ma czerwony dziób.<br />Ja uważąm, że jeśli polemiści mówią o dwóch różnych sprawach, to nie można mówić, że jeden ma rację a drugi nie.<br />Obaj mają.<br /><br />Od czytelnika obydwu tekstów zależy, czy zamierzają e-booki pisać czy sprzedawać - wówczas jeden albo drugi tekst będzie oferował własciwy dla niego punkt widzenia.<br /><br />Dodatkowo, o czym oboje wspomnieli, ten rynek zmienia się szalenie dynamicznie, wnioski wyciągane w listopadzie tracą część sensu po grudniu.<br /><br />Kto zatem ma rację, poza tym, że oboje mają swoją?<br /><br />Ten, kto może utrzymać się z pisania. <br />Czy z pisania wyłącznie pod rynek e-booków można się utrzymać? <br />Nie. W zasadzie z pisania literatury w Polsce w ogóle ciężko się utrzymać, a e-bookowy rynek to w tej chwili około 2-3 procent tego papierowego.<br /><br />Iskierka może zabłysnąć wszędzie. W ciemnym i małym piecu będzie sprawiała wrażenie jaśniejszej niż w ciemnym dużym pokoju. Ale w jednym i drugim miejscu niczego nie oświetli.<br /><br />"Jeśli napiszecie dobrą książkę, zadbacie o marketing i promocję, macie taką samą szansę, jak papierowi autorzy"<br />To niestety nie jest prawda, a raczej - półprawda. Marketing i promocja kosztuje zawsze mniej więcej tyle samo - stanowi procent obrotu w handlu. 45% od złotówki to procentowo tyle samo co 45% od tysiąca złotych. Ale kwotowo to już nie to samo. <br />Im więcej włożymy, tym więcej nam daje. W przypadku wydania papierowego ten finansowy ciężar podejmuje wydawnictwo mające zespół doświadczonych handlowców i kapitał na inwestycje. A w przypadku e-booka napisanego przez debiutanta ze współfinansowaniem?<br /><br />Ten sam problem procentów dotyczy w ogóle istnienia pisarza na polskim rynku. Powiedzmy, że interesujący debiutant może liczyć na 0,5% zainteresowania na rynku. Na rynku angielskim oznacza to tysiące ludzi. Na polskim - ludzi. Może stu ale prędzej piędziesięciu ludzi. <br />I tak właśnie mają się do polskiego rynku wnioski z rynku światowego.<br /><br />Rzecz nie w tym, czy można, bo, jak pisze Kinga, można zawsze. Problem polega na tym, kto ma wyłożyć pieniądze i ile? <br /><br />Macie kasę żeby się wypromować?<br />No to na start.<br />Nie?<br />To szukajcie kogoś, kto was wypromuje.<br />Czy ebook ma dzisiaj dużą moc promowania Autora?<br />Sprawdźcie na własnej skórze pamiętając, że e-booki Kinga sprzedają się bo to King a nie dlatego, że to e-book.<br /><br />Książka zawsze jest szansą. Totolotek też.<br />Sami zdecydujcie, która szansa jest większa.Wujek Piotrekhttps://www.blogger.com/profile/12111362107442374041noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-53023996296833770952012-05-31T09:18:26.839+02:002012-05-31T09:18:26.839+02:00Romek, świetnie znasz moje stanowisko w tej sprawi...Romek, świetnie znasz moje stanowisko w tej sprawie - wydawnictwa, na masowym rynku wydają książki "bezpiecznie" - takie które się sprzedają, znajdują się w aktualnym trendzie. Ale ostatecznej weryfikacji zawsze dokonuje czytelnik. Jeśli więc wydawnictwo odrzuca tekst, czemu nie wydać go jako eBooka i samemu nie sprawdzić, jak zareagują na niego czytelnicy? Bo może się okazać, że pomimo krytyki wydawnictwa czy wydawnictw, tekst przypadnie czytelnikom do gustu? Amanda Hocking chociażby? Nikt nie chciał jej wydać, nawet we wspaniałym zachodnim świecie. Dziewczyna wrzuciła tektsy na Amazon i nagle okazało się, że ludzie ją kochają i ściągają te książki w tysiącach egzemplarzy! Następnie same wydawnictwa zaczęły się o nią zabijać i można ją znaleźć na każdym standzie w największych księgarniach, tuż przy wejściu. Dlaczego ma się to więc nie udać komuś innemu? Wystarczy, że będzie miał pomysł na samego siebie i swoją książkę - ja w to wierzę!<br />(Następnym razem, wprowadź stosowną korektę do publikowanego tekstu - nigdzie nie napisałeś, że chodzi Ci o czysty self-publishing, a internet to potężne medium - ludzie Cię czytają, jesteś autorytetem, kto będzie potem wiedział, co autor miał na myśli? ;-D)s@nteehttp://tylkoebooki.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-31545595806061253842012-05-31T09:08:48.657+02:002012-05-31T09:08:48.657+02:00Dzięki serdeczne, Alicjo! ;-)Dzięki serdeczne, Alicjo! ;-)s@nteehttp://tylkoebooki.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-62898655307301517462012-05-31T09:08:39.272+02:002012-05-31T09:08:39.272+02:00Kingo, wbrew pozorom, twoja cięta riposta jest w i...Kingo, wbrew pozorom, twoja cięta riposta jest w istocie mówieniem tego samego, co przekornie mówię ja: e-book jest szansą, o ile się złamie paradygmat: wystarczy wydać i już. Jeśli się zadba o jakość, to owszem, e-book będzie książką równie dobrą jak ta wydana na papierze, i tylko w kwestii sprzedaży pozostanę nieco sceptyczny - ale i tu wiele się zmieniło w bieżącym roku.<br />Sama wiesz, że mój wpis facebookowy nie ma szans z artykułem pisanym jako artykuł, ale też wiesz, jak wiele się zmieniło od początku listopada, kiedy on powstał :) wtedy nie mówiło się o Amazonie, Agorze, oferta w Virtualo czy Nexto była znacznie węższa od dzisiejszej.<br />Z jednym stanowczo się nie zgodzę: ze słowną żonglerką i wykraczaniem poza ramy mojego tekstu, aby Twoje tezy brzmiały lepiej. Mój wpis dotyczył określonego typu e-booków. Wziął się z dyskusji, czy warto debiutować (w prozie, jak już chcesz uściślać) wydanym przez samego siebie e-bookiem, kiedy wydawcy papierowi odrzucają tekst. Gdybym pisał tekst o e-bookach w ogóle, cóż, wyglądałby inaczej choćby dlatego, że miałem już wtedy dwie książki e-bookowe z dwóch książek papierowych, wydane przez Naszą Księgarnię. Tyle, że to inna sprawa.<br />Kończąc, zgadzam się, że rynek e-booków dynamicznie się zmienia i jest coraz ciekawszy, co udowadniam własnymi działaniami. Nadal jednak czekamy na sukcesy e-książek, pozwolę sobie zauważyć. Przełomem będzie bestseller, o którym będzie się dużo mówić nie tylko w środowisku selfpublisherów. I Tobie, i wszystkim zainteresowanym autorom, i sobie życzę, żeby to się stało jak najszybciej.<br />RomekAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-398425652435876783.post-44044399854647392392012-05-31T08:30:44.503+02:002012-05-31T08:30:44.503+02:00Kingo,
Przeczytałam od deski do deski, z zapartym...Kingo, <br />Przeczytałam od deski do deski, z zapartym tchem. Profesjonalnie i ze swadą ujęłaś w słowa moje własne myśli na temat e-booków.<br />Szczególnie spodobał mi się podrozdział artykułu zatytułowany "Odkrywnie Ameryki na nowo". Trafnie opisałaś tu zjawisko, dotyczące mentalności naszych rodaków i rzutujące na podejście nie tylko do e-booków, ale i do każdej nowości. <br />Widzę tu też teamt stereotypów, do których jestesmy bardzo przywiązani. Polak jest przeciez mądrzejszy i dlatego... wyważa otwarte drzwi. <br />Gratuluję świetnego artykułu!Alicja Minickanoreply@blogger.com