Jak to jest być mistrzynią manipulacji? Jak to jest manewrować wszystkimi wokół, kreując rzeczywistość wedle własnych zamierzeń? Rysować otoczenie, które stanowić ma uzupełnienie własnego, wyimaginowanego dzieła? To wielka sztuka. To wielkie przekleństwo. To niszczenie siebie. I swojego świata. A wszystko przez… przewrotność dobra.
Bohaterką najnowszej powieści Jolanty Kwiatkowskiej, zatytułowanej właśnie Przewrotność dobra, jest młoda kobieta, Dorota Cichocka. Spotykamy ją w momencie, gdy przychodzi do notariusza, Artura Nowowiejskiego, aby dopełnić pewnych formalności. Od tej chwili zaczynamy poznawać życie tej młodej dziewczyny. Dorota była młodszą siostrą Krzyśka, ukochanego syna rodziców. Jej dzieciństwo było pasmem upokorzeń, niesprawiedliwości, prześladowań, molestowań, znęcania się i fizycznego, a co ważniejsze i psychicznego. Krzysiek był doskonały w tresurze młodszej siostry. Wszystko musiała wykonywać na komendę, „na trzy!”. Była służącą brata i rodziców. Gdy weszła w okres dojrzewania, stała się obiektem obserwacji ojca, który realizował tym samym swoje chore żądze. Można by powiedzieć: książka o nieszczęśliwym, jak z koszmaru dzieciństwie. Ale to tylko geneza całej historii. Bo wszystko czego doświadczyła Dorota, było czymś podyktowane. Jej starszy brat robił to w imię wyższych celów, w imię dobra, w imię bycia lepszym. Dorota każdą rzecz, każdą czynność, którą musiała wykonać, tłumaczyła tym, że chce być dobra. Dla rodziców, brata, księdza. Który, gdy była małą dziewczynką, pokazał jej, jakie dobro ma czynić jemu.
Czy bohaterka wyrosła na dobrą osobę? Mogę napisać tylko tyle, że wszelka przemoc psychiczna kreuje tylko i wyłącznie potwora. Dorota żyła w bajce, ona była Calineczką, szykowała swoje otoczenie na własną koronację. Musiała pokonać mysz i kreta i jaskółkę. Pokonała wszystkich. Usuwała ich ze swej drogi, manipulowała, rysowała sobie znaną kreską, przestawiała jak pionki w ulubionej i wielokrotnie granej grze. Dorota, będąc narzędziem do czynienia pseudodobra w rękach patologicznej rodziny, stała się bronią masowego rażenia. Niszcząc, tworzyła swój doskonały Raj. Swój świat, w którym była przyszłą królową, czekającą na koronację. Jak skończyła się ta historia, ta opowieść o Calineczce, która skrzywdzona, zmienia znaczenie słowa „dobro” i przeinacza na własny użytek świat i spotykanych w nim ludzi? Myślę, że lektura powieści Jolanty Kwiatkowskiej będzie najlepszą odpowiedzią na to pytanie i na wiele innych. Czym jest dobro? Czy dobro może być jednocześnie złem? Czy pojmowanie dobra wedle własnych, odwróconych zasad, nadal jest tym, czym miało być z założenia? I wreszcie, jak ważne jest kreowanie myślenia jednostki od najmłodszych lat, jak mocno odbija się w człowieku to, co przeżył jako dziecko, jak prosto jest zniszczyć człowieczeństwo, jak łatwo stworzyć kogoś, kto tworzy swoje własne wartości?
Powieść Przewrotność dobra to doskonała analiza człowieczeństwa, pragnienia bycia dobrym i opacznego pojmowania tego słowa. Tragiczna w swej wymowie, obfitująca w okrutne, ekstremalne opisy przeżyć bohaterki i w obalające tragizm ich rozumienie i tłumaczenie przez samą bohaterkę. Bezsilność, która ogarnia czytelnika, przeplata się ze złością i ciekawością, jak potoczą się dalsze losy Doroty. Bo książka napisana jest wciągającym językiem, pełnym porównań, metafor, innym razem ostrym i obrazowym.
Dojrzała, przemyślana, refleksyjna i wciągająca. Taka jest najnowsza powieść Jolanty Kwiatkowskiej. Polecam, warto zastanowić się nad tym, czym dla nas jest dobro i jak wiele go mamy w swoim wrodzonym, a czasami wpojonym egoizmie.
Bohaterką najnowszej powieści Jolanty Kwiatkowskiej, zatytułowanej właśnie Przewrotność dobra, jest młoda kobieta, Dorota Cichocka. Spotykamy ją w momencie, gdy przychodzi do notariusza, Artura Nowowiejskiego, aby dopełnić pewnych formalności. Od tej chwili zaczynamy poznawać życie tej młodej dziewczyny. Dorota była młodszą siostrą Krzyśka, ukochanego syna rodziców. Jej dzieciństwo było pasmem upokorzeń, niesprawiedliwości, prześladowań, molestowań, znęcania się i fizycznego, a co ważniejsze i psychicznego. Krzysiek był doskonały w tresurze młodszej siostry. Wszystko musiała wykonywać na komendę, „na trzy!”. Była służącą brata i rodziców. Gdy weszła w okres dojrzewania, stała się obiektem obserwacji ojca, który realizował tym samym swoje chore żądze. Można by powiedzieć: książka o nieszczęśliwym, jak z koszmaru dzieciństwie. Ale to tylko geneza całej historii. Bo wszystko czego doświadczyła Dorota, było czymś podyktowane. Jej starszy brat robił to w imię wyższych celów, w imię dobra, w imię bycia lepszym. Dorota każdą rzecz, każdą czynność, którą musiała wykonać, tłumaczyła tym, że chce być dobra. Dla rodziców, brata, księdza. Który, gdy była małą dziewczynką, pokazał jej, jakie dobro ma czynić jemu.
Czy bohaterka wyrosła na dobrą osobę? Mogę napisać tylko tyle, że wszelka przemoc psychiczna kreuje tylko i wyłącznie potwora. Dorota żyła w bajce, ona była Calineczką, szykowała swoje otoczenie na własną koronację. Musiała pokonać mysz i kreta i jaskółkę. Pokonała wszystkich. Usuwała ich ze swej drogi, manipulowała, rysowała sobie znaną kreską, przestawiała jak pionki w ulubionej i wielokrotnie granej grze. Dorota, będąc narzędziem do czynienia pseudodobra w rękach patologicznej rodziny, stała się bronią masowego rażenia. Niszcząc, tworzyła swój doskonały Raj. Swój świat, w którym była przyszłą królową, czekającą na koronację. Jak skończyła się ta historia, ta opowieść o Calineczce, która skrzywdzona, zmienia znaczenie słowa „dobro” i przeinacza na własny użytek świat i spotykanych w nim ludzi? Myślę, że lektura powieści Jolanty Kwiatkowskiej będzie najlepszą odpowiedzią na to pytanie i na wiele innych. Czym jest dobro? Czy dobro może być jednocześnie złem? Czy pojmowanie dobra wedle własnych, odwróconych zasad, nadal jest tym, czym miało być z założenia? I wreszcie, jak ważne jest kreowanie myślenia jednostki od najmłodszych lat, jak mocno odbija się w człowieku to, co przeżył jako dziecko, jak prosto jest zniszczyć człowieczeństwo, jak łatwo stworzyć kogoś, kto tworzy swoje własne wartości?
Powieść Przewrotność dobra to doskonała analiza człowieczeństwa, pragnienia bycia dobrym i opacznego pojmowania tego słowa. Tragiczna w swej wymowie, obfitująca w okrutne, ekstremalne opisy przeżyć bohaterki i w obalające tragizm ich rozumienie i tłumaczenie przez samą bohaterkę. Bezsilność, która ogarnia czytelnika, przeplata się ze złością i ciekawością, jak potoczą się dalsze losy Doroty. Bo książka napisana jest wciągającym językiem, pełnym porównań, metafor, innym razem ostrym i obrazowym.
Dojrzała, przemyślana, refleksyjna i wciągająca. Taka jest najnowsza powieść Jolanty Kwiatkowskiej. Polecam, warto zastanowić się nad tym, czym dla nas jest dobro i jak wiele go mamy w swoim wrodzonym, a czasami wpojonym egoizmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!