30 maja 2012

Pisarz w szale i rozpaczy - Agnieszka Turzyniecka


Przeglądając Nonsensopedię, natknęłam się na zabawny artykuł pod hasłem „pisarz”. Oto autor z przymrużeniem oka przypisuje temu zawodowi różne przypadłości psychiczne:

- fobia – jej nosicielem jest najczęściej twórca horrorów, który sam boi się je czytać
- schizofrenia – pisarz posiadający tę chorobę pisze najczęściej książki fantasy
- głęboka depresja – pod wpływem tego zaburzenia powstają bestsellery
- życie przeszłością – pisarz miał ciężkie dzieciństwo i pisze książki realistyczne


Żarty żartami, ale każdy pewnie słyszał, że artyści są ekscentryczni. Jeden chodzi w staromodnym kapeluszu i z laseczką, drugi tworzy tylko na stojąco, trzeci ma natchnienie tylko wtedy, gdy moczy stopy w misce. Traktujemy ich z przymrużeniem oka, bo jak tu brać na poważnie takie „widzi mi się”? Artyści – choć w tym artykule chodzi głównie o literatów – uznawani są za odrębną grupę społeczną, często traktujemy ich wręcz jak dziwolągi. Nie bez racji. Ale gdzie jest granica ekscentryczności? I czy pisarz jest „dziwny”, bo jest pisarzem, czy jest pisarzem, bo jest „dziwny”?
Psychiatrzy już od dziesięcioleci zajmują się wpływem chorób psychicznych na kreatywność – zwłaszcza jednej choroby: afektywnej dwubiegunowej. Już dawno udało im się dowieść, że przypadłość ta w jakiś sposób stymuluje w mózgu ośrodek, który odpowiada za kreatywność. Nauka nie znalazła jeszcze odpowiedzi na pytanie, jaki proces miałby być za to odpowiedzialny, ale biografie wielu znanych autorów potwierdzają tę teorię. Przyjrzyjmy się więc bliżej pisarzom, u których stwierdzono tę chorobę, lub u których się ją podejrzewa na podstawie biografii, a często też na podstawie ich dzieł.


Choroba afektywna dwubiegunowa zwana potocznie „dwubiegunówką” lub zaburzeniem maniakalno-depresyjnym, zdaje się być obok depresji i uzależnień, plagą w środowisku artystycznym. Najprościej mówiąc, unikając terminologii medycznej, przypadłość ta polega na tym, że mózg chorego nie potrafi utrzymać nastroju na normalnym poziomie. Pacjent wciąż popada w skrajne stany – albo w depresję, albo w manię – czyli w nienaturalne pobudzenie, wręcz euforię. Manię cechuje poczucie wielkiego szczęścia, radości, chory czuje się silny, niepokonalny. Skoro tak, to dlaczego jest to stan chorobowy? Przecież każdy chciałby być szczęśliwy. Otóż pacjenci w manii często tracą poczucie rzeczywistości. Popadają w szał zakupów, zaciągają kredyty i doprowadzają się do ruiny finansowej; są skłonni do przypadkowych przygód seksualnych, rozbijając w ten sposób małżeństwa, powodują wypadki drogowe przez zakłóconą zdolność oceny sytuacji. Pacjent chory na „dwubiegunówkę” często nie śpi dniami lub tygodniami, nie je, nadużywa alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych, powoli doprowadzając organizm do wyczerpania fizycznego i psychicznego. W skrajnych przypadkach chory popada w tak silną euforię, że tylko śpiewa, śmieje się i tańczy – nawet przez kilka miesięcy. Jest jeszcze jedna strona manii – wspomniana już kreatywność. Gonitwa myśli, szał pomysłów – chorzy często mówią, że nie nadążają za własnymi myślami. Drugi biegun, to silne depresje, z największym ryzykiem samobójstwa wśród wszystkich przypadłości psychicznych. Po euforii przychodzi okres apatii, a potem czarna otchłań depresji.

Demon, który jest we mnie, domaga się, bym była na szczycie powodzenia lub bym osunęła się w nicość. - Sylvia Plath

Sylvia Plath doskonale wiedziała, co to znaczy popadać w skrajności. Od najmłodszych lat cechowało ją rozchwianie emocjonalne, kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Pierwszą próbę podjęła w college'u, połykając pięćdziesiąt tabletek nasennych. Doświadczenia tego okresu opisała w swojej najsłynniejszej powieści, Szklanym kloszu. Pisarka przez całe swoje krótkie życie cierpiała z powodu braku sukcesów literackich, jej prace były odrzucane, gdy jednocześnie jej mąż był uznanym poetą. Sylvia zmuszona była pracować jako sekretarka męża, przepisując jego utwory. Dodatkowym poniżeniem były jego ciągłe romanse, które mocno odbijały się na psychice pisarki. Pewnego ranka Sylvia robi dzieciom śniadanie i każe im iść do swojego pokoju. Zabrania im wychodzić. Szparę pod drzwiami utyka szmatami, idzie do kuchni i odkręca gaz. Miała trzydzieści jeden lat. Dziś jest ulubienicą amerykańskich feministek, a jej dzieła znane są na całym świecie.

Świat łamie każdego i potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania. Ale takich, co nie chcą się złamać, świat zabija. Zabija w równej mierze najlepszych, najdelikatniejszych i najdzielniejszych. Jeżeli nie jesteś żadnym z nich, możesz być pewien, że zabije cię także, ale bez szczególnego pośpiechu. - Ernest Hemingway 



Ernest Hemingway z powodu choroby był częstym gościem szpitali psychiatrycznych. Terapia elektrowstrząsowa tylko pogorszyła jego stan i doprowadziła do problemów z pamięcią. Już w jego wczesnych dziełach objawiała się obsesja na punkcie śmierci i samobójstwa. Na początku jego kariery powstało opowiadanie, którego bohater, osaczony przez wilki, woli sam pozbawić się życia niż oczekiwać na pewną śmierć. Hemingway nadużywał też alkoholu: 

O tym, że jestem pijany, dowiaduję się dopiero wtedy, gdy po długim odleżeniu się na podłodze staram się czegoś uchwycić, żeby powstać na nogi.

 W starszym wieku cierpiał też na urojenia prześladowcze. Zastrzelił się w wieku sześćdziesięciu dwóch lat – podobno obiecał przyjacielowi, że nigdy tego nie zrobi. Samobójstwo popełnił również jego ojciec, oraz wnuczka. 
„Dwubiegunówkę” podejrzewa się też u Hansa Christiana Andersena. W jego biografiach często pojawiają się wzmianki, że autor był bardzo osamotniony, zakompleksiony i cierpiał na depresję. Podobno był też biseksualistą, co w jego czasach zapewne nie ułatwiało mu życia. Miał być żyjącym we własnej wyobraźni wrażliwcem, zagubionym w otaczającej go rzeczywistości.
Znakomity poeta i malarz, William Blake, całe życie cierpiał z powodu halucynacji, które odzwierciedlał w swoich dziełach, natomiast Virginia Woolf słyszała głosy. Ta znakomita pisarka już w młodości przeżyła dwa poważne załamania nerwowe, spowodowane śmiercią rodziców. Przebywała w szpitalach psychiatrycznych, gdzie próbowała sobie odebrać życie, skacząc z okna. Oto słowa jej listu pożegnalnego, kierowanego do męża:

To pewne, znowu ogarnia mnie szaleństwo. Czuję, że nie możemy przejść razem przez ten straszny czas. I tym razem nie wyzdrowieję. Zaczynam słyszeć głosy i nie mogę się skoncentrować. Więc robię to, co wydaje się najbardziej odpowiednie. Dałeś mi całą możliwą radość. Byłeś tak bardzo, jak tylko ktokolwiek mógłby. Nie wierzę, by dwoje ludzi mogłoby być bardziej szczęśliwych, dopóki nie pojawiła się ta straszna choroba. Nie mogę już dłużej walczyć, wiem, że psuję twoje życie, że beze mnie mógłbyś pracować. I będziesz, wiem. Widzisz, nawet nie potrafię tego poprawnie napisać. Nie mogę czytać. Co chcę powiedzieć, to to, że zawdzięczam ci całą radość mojego życia. Byłeś niewiarygodnie cierpliwy i niezwykle dobry. Chcę powiedzieć – wszyscy to wiedzą. Jeśli ktokolwiek mógłby mnie uratować, byłbyś to ty. Wszystko mnie opuściło prócz przekonania o twojej dobroci. Nie mogę dłużej psuć twojego życia. Nie wierzę, by dwoje ludzi mogło być bardziej szczęśliwi niż my.


W wieku pięćdziesięciu dziewięciu lat Virginia napełnia kieszenie kamieniami i rzuca się do rzeki.
Na początku lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku pewna nieznana nikomu kobieta, trafia do szpitala psychiatrycznego. Rozpoznanie: depresja i myśli samobójcze. Ciężka sytuacja finansowa i osobista sprawia, że kobieta rozważa odebranie sobie życia. Kilka lat później już cały świat zna jej książki. Mowa o J.K. Rowling. Pisarka przyznała, że dementorzy – upiorni strażnicy z Harrego Pottera – powstali na skutek doświadczonej depresji i są jej odzwierciedleniem. Mówię o myślach samobójczych, nie o tym, że się trochę źle czułam – powiedziała kiedyś autorka. Na leczenie zdecydowała się ze względu na córkę, o której mówi: To ona sprowadziła mnie na ziemię, pomyślałam, że nie może dorastać z matką w takim stanie.
A co z polskimi autorami? Najbardziej chyba znanym przypadkiem choroby afektywnej dwubiegunowej był Edward Stachura. Pisarz wielokrotnie próbował targnąć się na swoje życie, przebywał w szpitalu psychiatrycznym, a na krótko przed śmiercią pisał dziennik pod tytułem Pogodzić się ze światem, który jest dramatycznym opisem jego zmagań z chorobą. Stachura zakończył swoje cierpienie samobójstwem przez powieszenie się.
Wśród polskich pisarzy i poetów chorowali też Zbigniew Herbert i Jerzy Kosiński.
Inni znane nazwiska to: Hermann Hesse, Franz Kafka, Honore de Balzac, Mark Twain, Henryk Ibsen, Winston Churchill, Edgar Allan Poe.
Czytając biografie tych autorów, napotykam wciąż na podobny scenariusz: depresje, manie, urojenia, pobyty w szpitalach psychiatrycznych lub zakładach, próby samobójcze. Chorzy na „dwubiegunówkę”, to ludzie bardzo wrażliwi, zagubieni, często niepasujący do otoczenia, niezrozumiani – ale z drugiej strony mamy ich wybitne dzieła, tworzone często w skrajnych stanach emocjonalnych – w szaleńczej manii lub w głębokiej depresji. Czy te dzieła powstałyby, gdyby ludzi ci byli zdrowi? Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi. Jedno jest pewne – zasługują oni na szacunek, bo ich sukces, nawet jeśli był dopiero pośmiertny – był okupiony dramatycznym cierpieniem.

12 komentarzy:

  1. Koniecznie muszą odstawić martini, zakopać krasnali z ogródka i przegonić anioły, gadające wrony, wróble, a także wyjść wreszcie z mojego schronu na słońce. Może ono się do mnie uśmiechnie, może szyby przestaną mnie oddzielać od świata. Pozdrawiam serdecznie.
    Zenek

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako ciekawostkę podam jeszcze nazwiska innych znanych postaci z chorobą afektywną dwubiegunową:
    Kurt Cobain
    Robbie Williams
    Kylie Minogue
    Wojciech Młynarski
    Catherine Zeta-Jones
    Heath Ledger
    Mel Gibson
    Britney Spears
    Vincent van Gogh
    Picasso
    Salvador Dali
    Robert Schumann
    Piotr Czajkowski
    Charles Baudelaire
    Lord Byron
    Victor Hugo
    Sinead O'Connor
    Linda Hamilton
    Melanie C
    Friedrich Nietzsche
    Zygmund Freud
    Ben Stiller
    Sting
    Vivien Leigh
    Axl Rose

    OdpowiedzUsuń
  3. Z zainteresowaniem przeczytałam Twój post.
    Czytałam biografię Hemingwaya i nie dowiedziałam się tego co Ty piszesz.Zastanawiałam się dlaczego właśnie on , wydawałoby się twardziel popełnił samobójstwo w tak młodym jeszcze wieku.Choroba wyjaśnia wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. widzisz, fakt choroby jest często przemilczany. Kiedy zmarł Kurt Cobain i Heath Ledger (obydwaj popełnili samobójstwo), media rozpisywały się o problemach z narkotykami, a nikt nie wspomniał, że byli chorzy. Ale to się dzisiaj już zmienia - Catherine Zeta-Jones oficjalnie przyznała się do tej choroby, to samo Wojciech Młynarski, w mediach zrobiło się trochę głośniej o CHAD. Swoją drogą Nirvana ma utwór "Lithium" - o licie, najpopulerajniejszym leku na CHAD. Podobną piosenkę śpiewa też Sting - który również oficjalnie się przyznał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem przekonana, że ich dzieła nie powstałyby gdyby byli zdrowi emocjonalnie :)) Z dwubiegunówką i innymi podobnymi schorzeniami związana jest nadwrażliwość. Inaczej też pracuje mózg. Gdyby byli ,,normalni" stworzyliby ,,przeciętne" rzeczy:)
    @Natanna - Co czytasz? ,,Ruchome święto" ? Bo w ,,RS" jest sporo o różnych problemach EH.
    Oczywiście to, co wyżej to moja subiektywna opinia.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Bibliografia! opis cytatów, przytoczonych wypowiedzi! To ważne i świadczy o kulturze publicysty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest praca magisterska, tylko artykuł na blogu ;)

      Usuń
  7. ChADowiec ma emocje bardzo wyostrzone. Jak cierpimy to na całego, świętować też potrafimy. Poruszamy się po stanach emocjonalnych dla przeciętnego człowieka nieznanych- po takiej wycieczce jest co opisywać. Co więcej, wydaje mi się, że życie osobnika z tak porąbaną biochemią mózgu też bywa inspirujące.
    Czasem łapię się na mysli, że ja bez ChAD nie byłabym sobą. Że to moje przekleństwo jak i błogosławieństwo. Wielki dar, który źle wykorzystany może przypadkiem zabić.

    OdpowiedzUsuń
  8. CHAD zabija. Niczego twórczego do życia nie wnosi poza bezproduktywnymi urojeniami (mania) i absolutną niemocą (depresja). Często jest wynikiem długiego picia i narkotyków. Słowem, żaden tytuł do chwały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dużo w tym racji, ale nie można generalizować. Wielu CHAD-owców stworzyło wielkie rzeczy. Nie mówię o ostrej psychozie ani o depresyjnym leżeniu i gapieniu się w sufit. Pozdro. dla wszystkich bipolarnych.

      Usuń
    2. Ja też bym nie uogólniała. Są tacy ludzie z tą chorobą, którzy nie są zdolni do niczego, tak bardzo wyniszczyła ich ta przypadłość. Ale są tacy, którzy sobie radzą. CHAD przychodzi falami, które przeplatają się z okresami remisji, kiedy pacjent wraca do normalności.

      Usuń
  9. A cóż to jest normalność?

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!