15 stycznia 2013
Morderstwo w Miłowie - Alicja Minicka - recenzja Anny Klejzerowicz
Książki są różne, tak jak różni są ludzie. Zawsze powtarzam, że jest z nimi jak z miłością: musi zaiskrzyć. Są i takie, w które chce się wejść – i już nie wychodzić. Zostać w nich. Pozwolić się wessać. Porwać. Zauroczyć. I taka jest dla mnie książka Alicji Minickiej. Od pierwszego zdania dałam się zarówno wciągnąć w głąb tej historii, jak i zaczarować jej magicznym klimatem. Od lat czekałam na taki kryminał. Prawdziwy, rzetelny, bez bajerów. A jednocześnie barwny i żywy. Joe Alex w rodzimej, międzywojennej scenerii. Rzecz dzieje się w 1928 roku, w Miłowie pod Poznaniem. Do willi pewnego architekta i jego rodziny przyjeżdża angielska studentka sztuk pięknych, Samanta. Miała tam spędzić sielskie polskie wakacje, jednak prędko zostaje wciągnięta w wir mrocznych wydarzeń oraz równie złowrogich rodzinnych tajemnic. Popełnione zostaje morderstwo, pierwsza zbrodnia pociąga za sobą kolejne, a podejrzany jest każdy z domowników. Jak w rasowym, klasycznym kryminale. Czytelnik wodzony jest za nos, gubi tropy, miota się w niepewności, poddaje się emocjom, gdyż sugestywność opisywanej rzeczywistości jest wielkim atutem tej powieści. Policja także nie ma łatwego zadania: musi walczyć nie tylko z nieuchwytnym zabójcą, lecz także z konwenansami, panującymi w tak zwanym „dobrym towarzystwie” małego, sennego, przedwojennego miasteczka. Autorka zaprezentowała nam ponadto galerię ciekawych bohaterów: od zgorzkniałego prowincjonalnego lekarza, poprzez intrygujące postaci kobiece, aż do wizerunku wrażliwego, choć jednocześnie twardego gliny, starającego się uporać także z własnymi wspomnieniami.
Już po kilku stronach traktujemy ich problemy jak własne, a próby rozwiązania zagadki – niczym gra w szachy lub logiczna łamigłówka – pochłaniają nas po uszy. Czytałam tę książeczkę na raty, by przedłużyć sobie przyjemność. Chciałam jak najdłużej zostać w tamtym domu i skąpanym w letnim słońcu ogrodzie, obserwować poczynania bohaterów, sekundować tym, których polubiłam. Kibicować sympatycznej Samancie w jej rodzących się uczuciach. Niestety, każda książka kiedyś się kończy. Na pocieszenie zostaje fakt, że... zawsze można kiedyś do niej wrócić. A ja do tej wrócę z pewnością. Będę też czekać na kolejną. Ala Minicka ożywiła gatunek klasycznego kryminału, za którym tęsknimy, a który skonstruować niełatwo – gdyż nie da się tu zapełnić treści żadnym pustosłowiem. Do tego trzeba mieć po prostu umysł „kryminalistki”, a także prawdziwy talent, by z niemal matematycznej łamigłówki zrobić literaturę.
Serdecznie polecam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Są i takie, w które chce się wejść – i już nie wychodzić. Zostać w nich. Pozwolić się wessać. Porwać. Zauroczyć. I taka jest dla mnie książka Alicji Minickiej.
OdpowiedzUsuńBez przesady, można coś chwalić, ale ta akurat książka wiele ma mankamentów - więc lepiej by ocena była bardziej zrównoważona. Nie zawsze to złoto co się świeci.