8 lipca 2013

Posąg nieruchomy - Kornelia Romanowska

I właśnie teraz mi mówisz, że nie podniesiesz fontanny,
tej z urojonym dnem. Tej, która miała wodę
gotować. Nie podniesiesz - bo zapomniałeś zapachu.
Bo nie żyłeś, gdy w sadzawce brodzili, karmiąc się krwią.
Bo tylko tam wołali, że most zwodzony to iluzja.

Pytasz: ile będę mógł milczeć, by nie zawieść siebie,
ile nocy zabić, by móc powiedzieć.

Na tle nieba nie ma kształtów - jedynie wypukłe mosiężne
klamki na każdym spojrzeniu. By nie zwracać uwagi.
By zamknąć wychodzące z ust liście.
Bo nagość pierwotna tylko w Boskich dłoniach
nabiera przywileju.

Pytasz: ile będę w stanie znieść tej niewiedzy, gdy
wokół prawda kuleje, ile będę mógł powiedzieć,
gdy usta od stóp odczepię?

Bestie uśmiechają się nad zwłokami, gdy rozkład
powoli kończyny pochłania. Wewnątrz pustka zieje ogniem.
A ty nie mówisz - nie podnosisz - nie idziesz.
Posąg wśród rzeźb skutych jedności mianem.

Pytasz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!