25 marca 2012

Wirtualny świat martwych pikseli – wywiad z Szymonem Adamusem

Monika Olasek: Jak się ma Twój komputer, o który tak dba pewna firma od oprogramowania anty-wirusowego? Nie każdy dostaje oprogramowanie na receptę.

Szymon Adamus: Dziękuję, dobrze. Ja dbam o jego zdrowie, a on o moje finanse (śmiech).

MO: Czyli pełna symbioza. Czy Twoja pasja technologiczna dotyczy też komputerów? Musisz mieć najnowszy procesor i kartę grafiki?

Szymon: Gram na konsoli, więc nie. Komputery akurat mam gdzieś. Ważne tylko, by działał i się nie wieszał, bo szwankujący sprzęt potrafi mnie wyprowadzić z równowagi w ułamku sekundy. Rodzina strasznie się na mnie wkurza, gdy walę w klawiaturę jak idiota (śmiech).

MO:. Na swoim blogu ObywatelHD piszesz: "Widzę martwe piksele i chcę im pomóc." Martwe piksele czyli co?

Szymon: Czyli wszystko to, co sprawia, że moja żona i brat nie znoszą mojego grzebania w menu podczas maratonu filmowego. Lubię techniczne zabawki, gadżety i obraz HD. Muszę się zawsze mocno powstrzymywać, by podczas seansu nie przeglądać opcji telewizora. Strasznie ich to denerwuje (całkiem słusznie), ale ja to po prostu lubię. Kiedyś miałem konsolę PSP z jednym martwym pikselem na ekranie. Jakkolwiek by mi się nie chciało zagrać, nie mogłem na to cholerstwo patrzeć.

MO: I co się stało z tą konsolą? Przemogłeś się mimo jednego martwego piksela czy konsola poszła do wymiany?

Szymon: Dość szybko została wymieniona na iPoda Touch.

MO: Twój blog kwitnie, jeździsz na targi, dostajesz sprzęt do testów. Jak to się zaczęło?

Szymon: Wiele lat temu od szalonej decyzji, by iść na studia dziennikarskie. Polecam ten kierunek każdemu, kto nie lubi się uczyć. Nigdy tak nie odpocząłem jak podczas 5 lat na uczelni (śmiech). Na takim kierunku trzeba dużo robić samemu, bo inaczej człowiek budzi się pewnego dnia z ręką w nocniku i czuje, że naczynie nie jest puste. Zacząłem pisać w sieci o tym, co lubię, o grach wideo, sprzęcie i gadżetach. I się wkręciłem. Własny blog był tylko kwestią czasu. Sprzęt i targi to naturalna kolej rzeczy. Uwierz lub nie, ale większość osób pracujących w dużych firmach to naprawdę świetni i wyluzowani ludzie. Czasem hamują ich korporacyjne zasady, ale najczęściej mają ochotę wypić z tobą piwo, nawet jeśli napiszesz, że ich nowy telewizor to bubel. Chociaż gdybym im bardziej słodził, to pewnie mieli by też ochotę na szampana.

MO: Nieważne, co mówią, byle nazwy najnowszego modelu nie przekręcali?

Szymon: Aż tak dobrze nie jest. Kilku producentów już parę razy się na mnie obraziło. Ale prędzej czy później zawsze znów się dogadujemy. Jeśli producent ma dość oleju w głowie, to wie, że serce klienta (więc moje też) musi podbić samym produktem. Jak nie tym, to następnym.

MO: Porozmawiajmy o Twojej twórczości. Świat przyszłości opisywany przez Ciebie w Trójce i opowiadaniu Awans – świat sterowany przez Opiekuna, implanty wszczepiane ludziom, nanotechnologia wykorzystywana w każdej dziedzinie życia. Myślisz, że to bardziej „science” przyszłości czy raczej jednak „fiction”? Technologia przewyższy matkę-naturę?

Szymon: Zależy o jakiej skali mówimy. Jeśli o udoskonalaniu ludzkiego organizmu i życia - jasne. Już się to przecież dzieje, a Internet nie ma jeszcze nawet stu lat. Wnuki naszych dzieci będą rodziły się w zupełnie innym świecie. Lepszym czy gorszym, to już kwestia zależna od punktu widzenia. W skali makro jeszcze długo będziemy maluczcy w stosunku do Matki Natury. Wystarczy przejrzeć archiwum wiadomości o klęskach żywiołowych z ubiegłego roku. Człowiek lubi fantazjować o tym, że jest w stanie okiełznać morze patykiem, ale w rzeczywistości w starciu z naturą jesteśmy jak robaki uciekające przed ulewą. Kiedyś pewnie poradzimy sobie i z tym. Już taka nasza natura, że nie lubimy, jak się nam mówi co i jak mamy robić.

MO: W skali makro jesteśmy daleko za naturą. Myślisz, że w skali mikro jest lepiej? Rzucił mi się w Trójce w oczy opis tego, jak nanity tworzyły cząsteczki białkowe - ot, zbudowały aminokwas po aminokwasie zaplanowaną sekwencję, zwinęły i git, działa. A w rzeczywistości ten proces jest niezwykle złożony, pracuje nad nim ogromna maszyneria molekularna, a naukowcy nadal nie do końca wiedzą, jak to się dzieje, że białko się zwija tak, jak powinno. Obawiam się więc, że droga do technologii zastępującej naturę w skali nano jest jeszcze dłuższa.

Szymon: Ale fundament pod takie cuda już stoi. I to nie tylko teoretyczny. To jeszcze daleka przyszłość, ale całkiem realna.

MO: Chciałbyś żyć w takim ztechnologizowanym świecie?

Szymon: Zawsze powtarzam, że urodziłem się o jakieś 50 lat za wcześnie. Nie pogardziłbym ekranem w soczewce kontaktowej i rzeczywistością wirtualną taką jak w Trójce. Ale na niedzielny spacer po lesie będę chodził z wyłączonymi wszczepami (śmiech).

MO: Myślisz, że gdy będą już ekrany w soczewce kontaktowej i rzeczywistość wirtualna, ktoś będzie chciał chodzić na spacer po lesie (zakładając, że nadal będą jakieś lasy)?

Szymon: Zapewne jeszcze więcej osób niż dzisiaj. Technologia potrafi zmęczyć. Co innego jeśli świat wirtualny będzie nie do odróżnienia od naszej rzeczywistości. Wtedy natura może zacząć przegrywać.

MO: Twoją powieść, Trójka, można było przez pewien czas kupić na Amazonie. Potem Amazon ją wycofał. Czy coś się zmieniło?

Szymon: Nie chcę walczyć z wiatrakami. Poczekam jeszcze chwilę na polskiego Amazona. Tym czasem Trójka jest w prawie każdej, polskiej księgarni internetowej z e-bookami, a niedługo może zawita też na iBooksie.

MO: Niedługo Amazon wchodzi do Polski. Zamieścisz tam ponownie swoją książkę?

Szymon: Oczywiście.

MO: Czy Twoim zdaniem Amazon zmieni polski rynek książek elektronicznych?

Szymon: Już zmienił. Wystarczyły plotki o tym, że do nas wejdzie, by e-booki pojawiły się u wielu sprzedawców i kilku wydawców. Książka papierowa nie ma się czego obawiać, ale do czasu. Czytniki na bazie elektronicznego atramentu tanieją i popularyzują się. Tablety i smartfony też robią swoje. Druk nie zniknie, bo ludzie go po prostu lubią, ale tacy sprzedawcy jak Amazon będą nadal rozwijać i promować cyfrową dystrybucję e-książek. Na całym świecie.

MO: Czy Trójka ukaże się też na papierze? Czy jako fan technologii świadomie stawiasz na e-papier?

Szymon: Jeśli będzie okazja i chętne wydawnictwo, to z miłą chęcią. Sam czytam głównie na Kindle, ale papier też jeszcze lubię.
MO: Na Amazonie dostępna jest cały czas wersja angielska Twojej Trójki (Three-oh – w tłumaczeniu Szymona Nowaka). Jak się sprzedaje? Czy to początek kariery międzynarodowej?

Szymon: Póki co jej popularność niestety szału nie robi. Ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Po prostu muszę ją lepiej wypromować. Tylko czasu brakuje.

MO: To raczej dość rzadka sytuacja, aby debiutant od razu tłumaczył swoje dzieło i publikował za granicą. Lubisz wyzwania?

Szymon: Chciałem spróbować. Kosztowało mnie to trochę nerwów i pieniędzy, ale skoro polskie wydawnictwa nie były zainteresowane, to co szkodzi spróbować w szerokim świecie? Szczególnie, że miałem "pod ręką" znakomitego tłumacza, który aż palił się do roboty. Mój imiennik, Szymon Nowak, naprawdę przyłożył się do tłumaczenia. Mam nadzieję, że jeszcze się ono przyda (śmiech).

MO: Piszesz, prowadzisz bloga, jeździsz na targi i pokazy, wraz z Michałem Kowalem tworzysz podcasty Masa Kultury. Miewasz chwile wolne? Co wtedy robisz?

Szymon: Staram się lenić, ile tylko można. Uwielbiam marnować bez sensu czas. Jest w tym coś masochistycznie przyjemnego.

MO: A w jaki sposób marnujesz czas bez sensu?

Szymon: Przy serialach, filmach, grach wideo, naiwnych książkach albo po prostu idąc na spacer. Najchętniej robię to w środku dnia, gdy powinienem jeszcze pracować. Ot, jeden z plusów bycia freelancerem.

MO: A co czytasz najczęściej? Sf? Czy inne książki też potrafią trafić do Twojego serca?

Szymon: Oczywiście, że tak. Zależy na co mam humor. Z wytchnieniem czekam na kolejnego Pana lodowego ogrodu i kolejne odsłony Malowanego człowieka – tak, tak, wiem, że ta seria nazywa się inaczej (śmiech). Lubię też Forsytha. Kiedyś wsysałem wszystko co napisał King, ale nie lubię wodolejstwa, a ostatnio jego książki są niebotycznie napompowane zbędną treścią. Z SF najlepiej wspominam Dicka. Zaczytywałem się nim w liceum. Lubię też styl Clive'a Barkera, szczególnie w opowiadaniach. Przy nim mam zawsze autentyczne „ciary” na plecach. Zawsze pociągała mnie też mitologia Cthulhu, ale same utwory Lovecrafta trochę mnie męczą. Co innego Wojna światów Wellsa. Razem z Trzema stygmatami Palmera Eldricha Dicka, mogę czytać je w nieskończoność. Hmm. Wychodzi na to, że jednak najwięcej czytam fantastykę (śmiech).

MO: Czyli czytasz głównie fantastykę, tworzysz SF, ale także rzeczy nie-fantastyczne. Opowiadanie do zbiorku 31.10 czyli Halloween po polsku i podcasty Masa Kultury odbiegają od nurtu technologicznego. Odpoczynek dla umysłu od rzeczywistości wirtualnej?

Szymon: Lubię próbować różnych rzeczy. Vloguję, bloguję, recenzuję, krytykuję... Pisałem scenariusze i współtworzyłem komiksy o Chopinie i Świętym Obrazku z Lichenia. Teraz ze znajomymi robimy też grę wideo. Fajnie jest sprawdzać się w różnych projektach. Jedyny problem, to czas, którego oczywiście zawsze brakuje.

MO: Jakie masz dalsze plany literackie?

Szymon: Po Trójce zacząłem pisać kolejną powieść SF, na pomysł której wpadłem już wiele lat temu. Ale chyba muszę odsapnąć od technologii, bo po kilku rozdziałach przerwałem i zabrałem się za coś z zupełnie przeciwległego końca szali. Idzie wolno, bo robię też masę innych rzeczy, ale piszę. Na przykład właśnie teraz, w czasie podróży na konferencję Sony. Kupno komórki z klawiaturą QWERTY i w miarę udanym edytorem tekstu było najlepszą decyzją w moim pisarskim życiu. Tak stworzyłem 3/4 Trójki. W tramwajach, pociągach, a nawet na promie w Chorwacji.

MO: Czyli nowinki technologiczne są bardzo przydatne. OK. Top Five Szymona Adamusa. Taki technologiczny must-have. Co znalazłoby się na takiej liście?

Szymon: W moim przypadku to na pewno: szybki internet (powyżej 20 megabitów) i laptop z dobrym ekranem do pracy, duży, płaski telewizor i konsola do relaksu, a na deser Kindle i Tablet do relaksu na kanapie. Mało odkrywczo, ale ja lubię sprzęt praktyczny.

MO: Wobec tego życzę jak najwięcej praktycznego sprzętu i jak najmniej martwych pikseli. Dziękuję Ci za znalezienie chwili na rozmowę.

Szymon: To ja dziękuję że ze mną wytrzymałaś tyle czasu (śmiech).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!