7 czerwca 2012

Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - Stieg Larsson - recenzja Kornelii Romanowskiej

                                      

O Millenium słyszał już chyba każdy. Nie tylko za sprawą książki, ale też ekranizacji filmowych. Najnowsza niedawno weszła do kin i już zebrała rzesze fanów. Ja jednak nim zabiorę się za film, lubię poznać treść książki, by wtedy móc unaocznić sobie wszystko, a później porównać do tego, co zaserwował reżyser.
Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to opowieść o dziennikarzu Mikaelu Blomkovist, który otrzymuje niecodziennie zlecenie. Ma rozwikłać zagadkę sprzed czterdziestu lat. Dotyczy ona tajemniczego zniknięcia 16-letniej wtedy Harriet Vanger. Na prośbę jej wuja, Henrika, wpływowego przemysłowca, Mikael podejmuje się zadania. Ale to nie tylko wysokie wynagrodzenie wpłynęło na jego decyzję, ale również obietnica pomocy w pogrążeniu wroga, który nieźle namieszał w życiu dziennikarza.
Mikael rezygnuje z życia zawodowego i przenosi się na rok do posiadłości Vangera, by w spokoju rozwikłać historię. W międzyczasie poznaje niesamowite i brutalne losy całej rodziny, a pomaga mu w tym młoda, pełna zacięcia Lisbeth Salander – niesamowita reasercherka, która potrafi wynaleźć brudy każdego człowieka na ziemi. Obydwoje wpadają na trop, który prowadzi ich wprost do rozwiązania zagadki. Co się stało z Harriet? Kto z rodziny jest podejrzany? Jak zakończy się śledztwo? I kto nastaje na życie Mikaela i Lisbeth?


Muszę szczerze przyznać, że książka mnie oczarowała. Mimo tego, że to niesamowite tomiszcze, które nieźle ciążyło mi w torbie, uważam je za udaną powieść. Larsson od początku do końca trzyma czytelnika w niepewności. Nie raz próbowałam rozszyfrować, co wydarzyło się czterdzieści lat temu, ale każda moja hipoteza była miażdżona szybciej, niż się pojawiła. Autor miał bardzo lekkie pióro, od razu wciągnął mnie w wir wydarzeń, nie pozwalając oderwać się od lektury. I tak poświęciłam trzy wieczory na przygodę z Millenium.
Muszę wspomnieć o postaciach. Skrojone bardzo grubą kreską. Wspomniana przeze mnie wcześniej Lisbeth to silna kobieta. Wiele razy łapałam się za głowę, czytając o tym, co się działo w jej życiu, a ona zawsze wychodziła obronną ręką. Wiele przeszła, z wieloma rzeczami musiała się uporać, ale nie zabiło to w niej poczucia własnej wartości. To zdecydowanie moja ulubiona postać. Niesamowicie ciekawie zarysowana pod względem psychologicznym, nadaje książce swoistego klimatu odseparowania od społeczeństwa. Mikael stoi za nią, chowa się trochę w jej cieniu, mimo tego, że jest w sumie bohaterem głównym. Opanowany i dobry w swoim fachu dziennikarz, który od dwudziestu lat romansuje ze współwydawcą pisma Millenium, które raz założyli, z początku nie wzbudzał we mnie zbyt wielkiej sympatii. Dopiero później się to zmieniło i zaczęłam postrzegać go w coraz cieplejszych barwach. W końcu go polubiłam. Był uparty i stawiał na swoim. Nie miał zamiaru spocząć, póki nie pozna prawdy. To się chwali. Sam Henrik jest kimś, kogo trzeba podziwiać. Nawet po czterdziestu latach bezowocnych poszukiwań odpowiedzi na pytania, nie poddał się. Cały czas próbował dociec do tego, co stało się z Harriet.
Język książki jest przystępny, nie burzy czytania, wręcz przeciwnie – zachęca do dalszej lektury. Mogłoby się wydawać, że trudno jest przedrzeć się przez całą gamę zagadek, okrojonych psychologicznymi wstawkami i pomieszanych ze współczesnością. Nic z tego. Książkę czyta się szybko, wciąga jak wir i nie daje od siebie uciec.
Larsson stworzył kryminał, który od początku do końca każe ci zmierzyć się z brutalnością, którą nie widuje się na co dzień. Pokazuje, że każdy z nas nosi tajemnice. Niektóre są zwyczajne, proste, inne tak okrutne, że trudno nawet o nich pomyśleć. To wszystko się tu znajduje.
Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to opowieść nie tylko o rozwikłaniu zagadki, ale uporaniu się z tym, co się odkryje. Czasami warto zostawić rzeczy własnemu biegowi. Co się stało z Harriet? Jesteś gotowy na poznanie prawdy?

3 komentarze:

  1. Alicja Minicka7 czerwca 2012 20:17

    Czytałam ten kryminał niedawno i miałam podobne wrażenia. Też się zastanawiałam, czy przebrnę przez tak grubaśne tomisko.
    Ta recenzja przypomniała mi chwile spędzone z książką Stiega Larssona.
    Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi. Zniechęciłem się do czytania tej książki podczas długich i nudnych opisów działalności gospodarczej na początku książki. Flaki z olejem. Dopiero film mi pokazał, że to interesująca historia. Jeżeli kiedyś nie będę miał nic innego do czytania, to być może wrócę do tej lektury. Jednak nie sądzę. Jest tyle książek, że nigdy nie zdołam przeczytać wszystkich.
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicja Minicka9 czerwca 2012 08:12

      To normalne. Nie ma ani jednej książki, która podobała by się wszystkim. De gustibus..
      Przyznam, że ja także wolę książki krótsze, chociaż kryminały skandynawskie podobają mi się.
      Lubię na przykład powieści F.Forsytha, ale moją ulubioną książką jego autorstwa jest zbiór opowiadań "Czysta robota".
      Obecnie czytam czterotomową serię Simona Becketta. Myślę, że spodobałaby Ci się, bo akcja jest bardziej zwarta.
      Pozdrawiam i życzę jak najwięcej kryminałów, które Cię wciągną.

      Usuń

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!