CZYM WŁAŚCIWIE JEST DOBRO I ZŁO?
Dobro to bezinteresowność, radość, łagodność, hojność i dobroduszność. Zło to bezwzględność, agresja, żądza zemsty, przemoc i wściekłość. Zazwyczaj właśnie takie cechy przypisuje się tym przeciwstawnym pojęciom.
CZY NAPRAWDĘ TAK JEST?
Weźmy na przykład młodego mężczyznę, który w wyniku napadu, traci całą rodzinę. To tragiczne zdarzenie powoduje, że zawładnęły nim wymienione przeze mnie wyżej cechy negatywne. Pragnie zemsty – decyduje się więc odnaleźć bandytów i zabić. Ten młody mężczyzna to w pewnym sensie postać pozytywna. Nawet zabicie przestępców urasta do rangi dobrego czynu: w ten sposób chroni kolejne potencjalne ofiary. Sytuacja staje się oczywista: bohater jest „dobry”, a napastnicy „źli”.
Przyjrzyjmy się tym ostatnim bliżej. Po wojnie, w trakcie której ich kraj został zdobyty przez obcą armię, zostali wypędzeni ze swoich domów. Byli zmuszeni żyć w lasach, w ubóstwie i zimnie; w pewnym momencie nie mogli już wyżywić swoich rodzin. Dlatego napadają na domy, które kiedyś należały do nich, nie cofając się nawet przed zabiciem ich nowych mieszkańców. Wiedzą, że jeśli nie przyniosą do lasu pożywienia, ich dzieci umrą. Wniosek – to nie napastnicy czy nowi mieszkańcy są „źli”. Winę za zaistniałą sytuację ponosi armia.
Zastanówmy się nad przypadkiem owych żołnierzy. Służą okrutnemu królowi – jeśli się mu sprzeciwią, będą torturowani. Jeśli podporządkują się rozkazom, ich rodziny będą żyć w pięknych domach i otrzymają wystarczająco dużo pieniędzy, by nie głodować. Żołnierze robią więc, co im się każe, żeby ochronić tych, których kochają. Wniosek – ofiary, napastnicy i armia są „dobrzy”, a król jest „zły”. Po raz kolejny mamy oczywistą sytuację.
Król. Nie ma rodziny, całe życie poświęca narodowi i swoim obowiązkom. Konflikt na wschodniej granicy już od dawna pochłaniał wiele ludzkich istnień. Na dodatek długa susza doprowadziła do głodu i ubóstwa. Król wysłał więc swoją armię na wojnę i po krwawej bitwie, zdobył tereny przy wschodniej granicy. Jego naród dostał ziemię pod zabudowę, a koniec konfliktu uratował setki ludzi. Król nie jest więc do końca „zły”.
KTO W TAKIM RAZIE JEST „ZŁY”?
Odpowiedź jest prosta: nikt. Wszyscy bohaterowie, którym się przyglądaliśmy, byli ”źli” tylko wtedy, kiedy nie znaliśmy motywów ich poczynań. W momencie, kiedy okazało się, że mieli powody by napaść, zabić czy wykorzystać, stawali się zupełnie normalnymi ludźmi, którzy mają prawo bronić swoich bliskich. Z tego wynika, że zło istnieje tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z bezpodstawnym okrucieństwem.
BEZPODSTAWNE OKRUCIEŃSTWO = ZŁO?
Nie, zaraz, to też się nie zgadza. „Bezpodstawność” jest kwestią relatywną. Ty może byś umarł dla miłości swojego życia, ale na przykład Johna Doe nie obchodzi, czy twoja miłość umrze: on mógłby ją wydać za własną ukochaną, dom, dzieci, zdrowie, a nawet za swoją kolekcję bejsbolowych kart. Niektórzy Japończycy umarliby za honor, niektóre zakonnice za czystość. Słyszałam o szczepie, którego członkowie w geście szacunku zjadają martwe dzieci. Gdyby tego nie robili, zostałoby to odebrane jako najwyższa obraza w obliczu i tak już skąpego wyżywienia.
Każdy człowiek uzna za ważne coś innego, każdy naród ma własny system wartości. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że wszystko się z czasem zmienia, tak jak kształt kontynentów i pozycja gwiazd. Nie stoimy w miejscu, nie mamy więc jednej dobrej odpowiedzi. Dlatego bylibyśmy zarozumiali, gdybyśmy uważali, że sami najlepiej wiemy, co jest dobre, ważne i poprawne. Sprzeczki na ten temat prowadzą donikąd. Rację mają wszyscy, a jednocześnie nikt.
CZEGO MOŻEMY SIĘ Z TEGO NAUCZYĆ?
Dobro i zło nie istnieje. Istnieją tylko ludzie, którzy bronią swoich wartości i celów. Pomyśl o tym, kiedy piszesz swoją historię. Każda myśl i działanie ma swój powód. Jeśli weźmiesz to sobie do serca, nie wpadniesz w kuszącą pułapkę stereotypów.
Jacqueline Vellguth
Z niemieckiego przełożyła: Agnieszka Turzyniecka. Powyższy artykuł ukazał się pierwotnie na blogu autorki Schriftsteller werden
Najważniejszy jest chyba przedostatni podrozdział. Względność i relatywizm, to cechy wszystkich norm moralnych i wszystkich motywów. Najgroźniejszą pułapką są idelogie (w tym religie).
OdpowiedzUsuń"Są tacy, którzy z miłości do Boga, zapominają o miłości do człowieka...". To wstęp do artykułu, który gdzieś niedawno czytałam.
Aforyzm to cytat z Agnieszki Lisak, poetki krakowskiej. Dobrej
UsuńArtykułu nie znam :)
Wujek Google
Chyba nie zrozumiałem tego artykułu. W mojej ocenie nie ma takiej sytuacji, w której nie ma winnych popełnionego zła. Ci, którzy mordowali byli źli. Ci, którzy kradli i rabowali byli źli. Król napadając na inne państwo jest zły. Jeżeli czyni się cokolwiek kosztem innych, zwłaszcza kosztem krzywdy innych, to mamy do czynienia ze złem. Te zasady są proste do zrozumienia. Armia walcząca w obronie jest dobra, a ta walcząca dla zdobycia ziemi, ropy, złóż minerałów, złota, czegokolwiek, jest zła. To nic, iż mamy do czynienia ze złem niemal codziennie. Zło jest złem i nim pozostanie. Nawet jeżeli przynosi nam dochody.
OdpowiedzUsuńZenek
Zenek,
OdpowiedzUsuńMasz rację.Ale to teoria, w niej wszyscy jesteśmy dobrzy.Gorzej z praktyką Bo w praktyce to raczej to źdźbło i belka w oku... Taka jest, niestety, nasza natura. Siebie i swoich zawsze usprawiedliwiamy.
Wróćmy może do meritum, czyli do twórczości, a nie do kwestii politycznych i etycznych. Autorka ma częściową rację, ale to nie jest jedyne możliwe podejście. Można pisać tak jak ona radzi, można tez tak, jak pisał np. Tolkien. Tam wszystko było jasno podzielone. Zło było złem, dobro dobrem i nikt nie miał wątpliwości, a jeśli miał, to wynikały one z niewiedzy i na końcu okazywało się jak jest na prawdę. Wszystko zależy od targetu i z góry przyjętej koncepcji. Ważne chyba, żeby się jej konsekwentnie trzymać. Najgorzej jak ktoś pomiesza oba podejścia, wtedy zazwyczaj to idealistyczne wygląda płasko, nierealnie i nieciekawie.
OdpowiedzUsuńPisząc, kierujmy się tym, czego uczy życie oraz własną intuicją. Wtedy nie potrzeba schematów.
OdpowiedzUsuńAnna
W pełni zgadzam się z Zenkiem. O ile przedostatni akapit jest w całości wypełniony prawdą, o tyle poprzedzająca go treść szyta jest grubymi nićmi. Autorka pisze tam kilka razy o "oczywistych wnioskach", które dla mnie oczywistymi wcale nie są. Co więcej - nie tylko nieoczywiste, ale też nieprawdziwe. Uznać je za zgodne z prawdą można bowiem tylko wtedy, gdy przyjmie się, że istnieje coś takiego, jak mniejsze zło, oraz że moralnie nienagannym jest dążenie po trupach do celu.
OdpowiedzUsuńMoże to naiwne, ale moim zdaniem bardzo trudno jest spotkać człowieka, który byłby naprawdę zły. Większość z nas jest z natury dobra, tylko czasem podejmuje niewłaściwe decyzje, za bardzo dba o własną skórę lub po prostu znajduje w niewłaściwym miejscu i czasie. Dopiero te czynniki zmuszają ludzi do czynienia złych rzeczy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego ciężko jest wykreować i opisać wiarygodnie prezentującą się, naprawdę złą postać. Taką, której niewłaściwego postępowania czytelnik nie byłby w stanie w żaden sposób usprawiedliwić.
pozdrawiam,
Hołka
A tak na marginesie: dopiero odkryłam Gryzipiórka i muszę napisać, że strasznie mi się tutaj podoba!