2 czerwca 2012

Mroczny kochanek - J.R. Ward - recenzja Kornelii Romanowskiej

                                     

O wampirach się pisało i pisać będzie. Wszystko sprowadza się do tego, na ile oryginalnie autor podejdzie do tematu i co tym razem zaserwuje czytelnikowi. Moja przygoda z sagą J.R Ward dopiero się zaczyna i mam nadzieję, że nie skończy się szybko.
Ghrom jest wampirem, ale nie byle jakim, jest ich przywódcą, królem, liderem. Przystojny i groźny, stroniący od towarzystwa, wydawałoby się, że trochę gburowaty, ale to właśnie do niego zwraca się z prośbą przyjaciel z bractwa. Ghrom nie chce się w nic angażować. Woli przebywać sam ze sobą. Nawet z żadną kobietą nigdy bliżej nie był. Ale wszystko się zmieni, gdy pozna Beth, młodą i piękną dziennikarkę, która jest w fazie przemiany. To właśnie o niej była prośba przyjaciela. Ghrom, jak na wampira przystało, obserwuje ją z daleka, nie mieszając się, jedynie analizując. Do czasu.
Beth nigdy nie znalazła mężczyzny, który rozpalił by w niej iskrę i wydawało jej się, że już nie znajdzie. Wolała więc stronić od ich towarzystwa i traktować tylko jak kolegów, nie obiekty seksualne. Pewnego razu gdy wracała do domu, została zaatakowana przez dwóch opryszków, którzy chcieli ją zgwałcić. Na szczęście udało jej się oswobodzić i uciec. Doniosła o całym zdarzeniu na policję i czekała na wyniki śledztwa. W tym momencie jej życia w drzwiach wejściowych stanął niesamowicie pociągający i niebezpieczny mężczyzna, który momentalnie rozpalił w Beth ową iskrę. Gdy przybysz oświadcza jej, że jest tutaj, by pomóc jej przejść przemianę, kobieta jedynie parska śmiechem. Nie jest w stanie uwierzyć w istnienie wampirów, a co dopiero w to, że stanie się jednym z nich. Ten śmiech bardzo szybko się ulatnia. Czy Beth i Ghrom będą razem? Czy Beth przeżyje przemianę? Jak to się wszystko skończy?

Pierwsza część sagi o Bractwie Czarnego Sztyletu to małe wprowadzenie w nowy, wampiryczny świat, w którym króluje przemoc, rozlew krwi i seks. Jest to książka zdecydowanie dla starszego czytelnika. Nie znajdziecie w niej subtelności, delikatnych opisów czy świecących się wampirów. Tutaj wszystko jest mocne, dosadne, prawdziwe, a wampir w końcu zatapia kły i gryzie. Nie ma tu potulnych baranków, tylko mocni mężczyźni, którzy wiedzą, czego chcą i jak to uzyskać.
J.R Ward daje czytelnikowi solidną dawkę akcji, która nie zwalnia ani na chwilę. Jesteśmy obserwatorami śledzącymi dokładnie poczynania bohaterów, ich rozterki, myśli, emocje. Wszystko. Co jest w tym najlepsze – nie spotykamy się jedynie z Ghromem i Beth. Autorka nakreśla nam inne postacie, które będą kluczowe w kolejnych tomach sagi. A same Bractwo Czarnego Sztyletu to majsterszyk sam w sobie. Banda niebezpiecznych, odzianych w skóry drapieżników, a każdy z nich ma jakiś sekret. Dziewczyny, możecie mi wierzyć, że to jest to, co tygryski lubią najbardziej!
Mroczny kochanek to książka ciekawa, fascynująca, wciągająca od pierwszej strony. Nie sposób się od niej oderwać. Sceny erotyczne dodają tylko pikanterii i wzmagają apetyt na dalsze czytanie. Bardzo szybko można przepaść w tej historii, chcąc poznać ciąg dalszy. Ja przepadłam, całkowicie i już nie mogę doczekać się następnego tomu. Polecam tym, którzy mają dość potulnych wampirów i przesłodzonej miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!