Kilka praktycznych porad, jak szybko i skutecznie pogrążyć swoją karierę literacką :)
1. Rzuć pracę na etacie, żeby zająć się tylko pisaniem. Przecież twórczość potrzebuje czasu i wolności umysłu! Żyć można też ze zbierania złomu.
2. Weź jakieś znane dzieło, na przykład Fausta Goethego, pozmieniaj trochę imiona i kolejność wersów – będziesz miał nową książkę małym nakładem pracy! Nikt się nie połapie, przecież tego dzisiaj już i tak nikt nie czyta. Goethemu napisanie tego gniota zajęło sześćdziesiąt lat, Ty jesteś sprytniejszy.
3. Jeśli piszesz science-fiction, koniecznie używaj jak najwięcej wydumanych nazw. Podstawą są następujące przedrostki, w dowolnej kombinacji:
nano-, mega-, hiper-, nukleo-, super-, elektro-, hydro-.
Pomyśl, jak górnolotnie będzie wyglądał Twój tekst, napakowany takim słownictwem! Kogo obchodzi, że nikt tego nie rozumie? Jak ktoś Cię spyta, co to znaczy, wymyśl coś przemądrego, żeby słuchacz, ze strachu przed kompromitacją, nie przyznał się, że nic nie kuma.
4. Jeśli masz w szufladzie swoje wiersze, to wkomponuj je w tekst. Im więcej, tym lepiej!
5. Znajdź swoje stare pamiętniki i napisz autobiografię. Twoje życie doskonale nadaje się na książkę! Pamiętasz te szalone czasy studenckie, imprezy w akademiku? Aż szkoda zmarnować taki fantastyczny materiał na książkę!
6. Nie słuchaj krytyki. Ty wiesz wszystko najlepiej, tylko Ty jesteś w stanie zrozumieć taką głęboką wizję. Inni nie osiągnęli takiego poziomu percepcji. Zresztą ludzie, którzy Cię krytykują, sami w życiu nic nie napisali, a najpewniej Ci po prostu zazdroszczą.
7. Czytałeś kiedyś Proces Kafki? Gość tworzył zdania na pół strony. Im dłuższe zdanie, tym bardziej czytelnik będzie zachwycony Twoim geniuszem.
8. Napisz kontynuację Wiedźmina. Czyż to nie genialny pomysł? Wydawcy będą się o Ciebie zabijali!
9. Nie żałuj czytelnikowi informacji. Przykład pierwszy: „ Eugeniusz otworzył drzwi” – kto tak pisze? „Eugeniusz złapał za klamkę i otworzył drzwi”. Przecież czytelnik się nie domyśli, że najpierw trzeba złapać za klamkę, żeby otworzyć drzwi! Przykład drugi: „Wstał i zapalił papierosa” – źle. Lepiej: „Wstał z kanapy. Podszedł do stołu. Wziął paczkę papierosów. Wyjął jednego i odpalił. Wrócił na kanapę.”
10. Nie przejmuj się zasadami gramatyki. Ważne, żeby było po polsku, przecież każdy zrozumie, o co chodzi.
11. Po napisaniu dwóch rozdziałów pierwszej powieści ogłoś wszystkim, znajomym i rodzinie, że zostałeś pisarzem. Nie zapomnij podkreślić, że teraz jesteś artystą.
12. Pamiętaj o rozbudowanych opisach. To one budują klimat. Zanim coś się wydarzy, poświęć najpierw dwie strony na przedstawienie miejsc i ludzi. Kogo obchodzi akcja?
13. Jeśli piszesz powieść historyczną, nie przejmuj się faktami. Napisz, że Napoleon był wysoki i umarł w chwale i uwielbieniu. Kto Ci udowodni, że tak nie było?
14. Jeśli piszesz fantastykę, nie zapomnij o smokach, elfach i krasnoludach. Bez nich nie ma fantastyki!
15. Na początku książki musisz czytelnika wprowadzić w swój świat. Wytłumacz mu wszystko: miejsca, czas, opisz postaci, nie zapomnij dodać, ile miały wzrostu, gdzie się urodziły i jakie jest ich nastawienie do świata. I w co lubią się ubierać. I że lubią sernik z rodzynkami. Dziesięć stron wystarczy.
16. Jeśli Ci się wydaje, że akcja zwalnia gdzieś w połowie, daj głównemu bohaterowi broń i pozwól mu zabić parę postaci drugoplanowych. Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji!
17. Jeśli chcesz przekazać czytelnikowi jakąś ważną informację, która będzie miała znaczenie dla akcji, upewnij się, że jej nie przegapi. Powtórz ją parę stron dalej, a w następnym rozdziale jeszcze raz.
18. Używaj emotikonek. Im więcej, tym lepiej! Buźki, uśmieszki, „lol” – bez tego dzisiaj nikt nie pisze :)
19. Kończ każde zdanie wielokropkiem. To takie wymowne...
20. Używaj jak najwięcej słów dźwiękonaśladowczych. Ech, och, ach, uuuu, aaa, ha ha ha, hi hi hi, eche, uchu, ała, yyyyy, oooo. Im więcej, tym lepiej, będzie bardzo naturalnie.
21. Biegnij do wydawcy zaraz po napisaniu ostatniego zdania. Jakże on się ucieszy, że może przeczytać niezredagowany tekst, a plama po frytkach na stronie pięćdziesiątej szóstej potwierdzi tylko, że tworzyłeś w cudownym artystycznym chaosie. Jeszcze lepiej: biegnij do wydawcy po napisaniu dwudziestu stron powieści. Przecież on tylko na Ciebie czeka, będzie szczęśliwy, że jest mu dane spotkać takiego genialnego artystę! Podpiszesz umowę i będziesz mógł się spokojnie oddać swojej wenie twórczej.
A teraz siadaj i pisz, Artysto!
zobacz również:
Jak pisać? Rozmowa z autorami Stefanem Dardą i Piotrem Olszówką
Jak napisać bestseller
Jak budować napięcie
zobacz również:
Jak pisać? Rozmowa z autorami Stefanem Dardą i Piotrem Olszówką
Jak napisać bestseller
Jak budować napięcie
HA HA HA - już zasiadam do pisania - żeby było bardziej romantycznie będe pisać na maszynie - dziękuje :)
OdpowiedzUsuńMimo iż tekst jest z przymrużeniem oka, ja pozwolę sobie dodać kilka uwag śmiertelnie poważnie. Co do pisania o podłożu autobiograficznym: kwestia nie polega na tym, by tak pisać lub tak nie pisać, liczy się JAK pisać i najważniejsze - po co. Rzeczywiście, jeśli chcemy po prostu opowiedzieć o studenckich balangach, to nie ma najmniejszego sensu. Takich tekstów już było na pęczki. Chodzi o to, by odnaleźć w tym głębszą treść. Mnóstwo wybitnych dzieł było mniej lub bardziej autobiograficznych i nie ma w tym nic złego. Im dłużej dłubię w słowach, tym głębiej ugruntowuję w sobie przekonanie, że jedyne, co może zrobić pisarz, to wyrazić swoją prawdę o świecie. I często wymaga to grzebania palcami w bebechach własnego życia. Ale obok treści musi występować silna świadomość formy. To trzeba ryć, jakby się kuło skałę. Co z kolei prowadzi do nadmiernego rozdymania scen zobrazowanego tu kanapą i papierosem. Czasami to jest uzasadnione. Zwłaszcza gdy buduje rytm sceny, czy ma wprowadzić określony nastrój. Czasem takie zagęszczanie opisów służy osaczeniu czytelnika, tak by świat opowieści oplątał go niczym klej, nie pozwolił mu się wyrwać. Na tym swoistym celebrowaniu słów polegała technika np. Brunona Schulza. Tym posługuje się również tzw. realizm magiczny. Ale tu znów wracamy do problemu formy.
OdpowiedzUsuńhahaha normalnie masakryczne :)
OdpowiedzUsuńDobrze napisany kawałek "satyry na... ".
Wiele w nim mądrości. ;)
Jeśli pisać to tak, aby znaleźli się ludzie, którym się to podoba ;) Prosty język jest chyba najlepszy? Piszemy dla ludzi a ja zwykłam wychodzić z założenia, że jeśli chcę aby mnie ktoś zrozumiał, to powinnam pisać w języku, jaki on zna. To początek sukcesu.
@Nika
OdpowiedzUsuńTo nie takie proste. Bo:
1. Nie wierzę w tzw. pisanie dla ludzi. Według mnie tworzenie dla jakiegoś hipotetycznego czytelnika to mit powielany na różnych kursach i w poradnikach w stylu "od zera do bestsellera". Gdyby Kafka kierował się takimi wytycznymi, nie mielibyśmy dziś "Procesu" ani "Zamku". Bo zamiast pisać, bezustannie by się zadręczał, czy ktoś go zrozumie. Tu się nie da wymierzyć, wyliczyć - wytargetować. Zakładanie jakichś grup docelowych to czysty marketing. A zredukowanie sztuki do marketingu to początek jej śmierci.
2. Sukces można rozumieć dwojako. Wedle logiki takich gości jak Dan Brown lub po hemingwayowsku - napisać jedno prawdziwe zdanie. Wybór należy do każdego indywidualnie. I to wcale nie jest tak, że ja tu potępiam tych, co wybrali ścieżkę Browna, Pattersona et consortes. Wystarczy postawić sprawę uczciwie.
3. Prostota... oj, to temat rzeka :)
Moje uwagi:
OdpowiedzUsuń7. Co do zdań długich na pól strony, to zależy od stylu autora. Czytałam opowiadania dziewczyny, która tak właśnie robiła i wychodziło to świetnie, czytało się lekko i bardzo szybko. Sama, gdy piszę horrory lub angsty używam długich zdań do budowania napięcia. Zależy jak to wszystko wychodzi, czy to pasuje, czy nie.
9. Ta sama uwaga, co przy punkcie siódmym: co pasuje, może zostać.
14. Fantastyka lubi smoki, krasnoludy i elfy. I ja też ;-)
Fajnie napisane, trochę się przy tym pośmiałam, mając w pamięci moje wyobrażenia sprzed 5 lat :-)