21 stycznia 2015

Imieninowo




Całe lata zajęło mi polubienie swojego imienia. Najpierw wydawało mi się za dłuuuugie, takie jakieś strasznie poważne, no i nie podobały mi się zdrobnienia używane przez moich rodziców: Agniś i Agnisia - och, jak ja się wstydziłam, jak wołali mnie na obiad z balkonu! W podstawówce byłam jedyna, ale już w liceum było nas siedem Agnieszek w klasie. Wtedy pomyślałam pierwszy raz, że nie tylko ja mam takie obciachowe imię. Nasza polonistka miała zwyczaj nie używać nazwisk, kiedy wyczytywała listę oraz kiedy wyciągała do odpowiedzi, trzeba było wiedzieć, że chodzi o mnie. A że było nas siedem, rzucając hasło "Agnieszka", profesorka celowała wszystko mówiącym wzrokiem w delikwentkę. Kiedy nie chciałam odpowiadać, chowałam się, by nie złapać jej wzroku, po prostu waliłam głąba.  Przecież jest nas siedem, to może nie o mnie chodzi? Oczywiście nie zdało mi się to na wiele, polonistka nie doceniała mojej przebiegłości :D
Te problemy z imieniem zmalały do rozmiaru bułki z masłem, kiedy  po szkole wyjechałam z Polski. Dla Luksemburczyków, Francuzów, Niemców, Anglików moje imię to była czarna magia, a jak jeszcze do tego jednym tchem trzeba było przeczytać nazwisko... 
Chińczycy, z którymi pracowałam, nawet nie próbowali, nazwali mnie Nene, nie mam pojęcia, skąd im się to wzięło. Tak się to wszystkim spodobało, że reszta załogi (różnych narodowości), też wołała na mnie Nene. Kiedy wylądowałam na niemieckim uniwersytecie, mówili na mnie "to ta z tym nazwiskiem". Na pierwszych zajęciach z nowym wykładowcą zawsze był śmiech, bo kiedy tylko zaczynał czytać: Aaagggg..... ja już krzyczałam "jestem!". Szefowa na Aralu  mówiła do mnie całe lata Agniszka Tuszniszka. Zdarzało się też Agnieska, Anieska, albo po prostu Agnes - czytane z angielska lub z francuskiego - [Anies]. Często przebiegało mi przez myśl: "Ło matko, dlaczego nie mogę być jakąś Julią albo Magdą? Okazało się jednak, że problem rozwiązuje zapisanie Niemcom mojego imienia fonetycznie: Agnyeschka - i nagle nie mieli już kłopotu.
Dziś jestem pogodzona ze swoim imieniem, a nawet je lubię, a to za sprawą tego, że odnalazłam swoją tożsamość, a właściwie dopiero ją określiłam i w pewnej chwili w naturalny sposób poczułam się "Agnieszką". Nie jest to już tylko szereg liter w odpowiedniej kolejności. Moje imię jest dziś naładowane moimi emocjami i już sobie nie wyobrażam, że mogłabym się nazywać inaczej.

Wszystkim Agnieszkom składam najlepsze życzenia imieninowe, cieszcie się tym dniem, bo macie ładne imię :)

AT

4 komentarze:

  1. Pani Agnieszko :)
    A ja byłam Agutką ;) Tak nie nazywała moja kochana Śp. już babcia. Wiele bym dała, żeby jeszcze usłyszeć z jej słów to moje zdrobnione imię.
    I tak nam również wypadło, że mamy imieniny razem z Dniem Babci :) Kiedyś na to spojrzę inaczej. Będę obchodziła dwa święta w jednym dniu :) Fajnie.
    Kiedyś też miałam kompleksy. Dużo było w naszych rocznikach Asiek, Kasiek, Agnieszek, Ań, itp. Ale dzisiaj jestem dumna, że jestem Agnieszką :) Przesyłam Pani życzenia zdrówka i codziennie słoneczka nad głową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i wzajemnie :) Agutka... podejrzewam, że to było w ustach Pani babci naładowane mocno emocjonalnie. Takie słodkie zdrobnienie :) Do mnie mówią też oczywiście Aga, a zdarza się nawet Agu i Aguś. Agu jest trochę dziwne, nowomodne, ale ma coś w sobie. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Mimo wszystko Agusie, to fajne dziewczyny :) Pozdrawiam również :)

      Usuń
  2. Wszystkiego najlepszego z okazji imienin :)
    Ja moje imię bardzo lubię, odkąd je wypowiada pewna Bardzo Ważna Osoba :D

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!