15 grudnia 2011

Włoskie Sekrety - Małgorzata Yildirim - recenzja Agnieszki Lingas-Łoniewskiej



Lubię marzyć. Czuć jakieś nieznośne oczekiwanie, jak przed pierwszą randką (ech, kiedy to było?) Niecierpliwie czekać na najlepsze. Czasami denerwować się i próbować wyjaśnić to, co zagmatwane i tajemnicze. Mnogość uczuć, feeria wrażeń, a gdy to wszystko jeszcze pojawia się w ujmującej scenerii, czy można pragnąć więcej? 
Może czasu i spokoju, aby dokończyć lekturę tak wciągającej powieści, jaką są „Włoskie sekrety” autorstwa Małgorzaty Yildirim. Przez ostatnie dwa dni nie
mieszkałam we Wrocławiu, lecz w słonecznym Sorrento, gdzie śledziłam losy głównej bohaterki, Mirandy Powell. Amerykanki o polskich korzeniach. Dziewczyna mieszka w Bostonie, często odwiedza rodziców i ma nieco skomplikowany układ z siostrą Katie, która właśnie spodziewa się czwartego dziecka.  Niezbyt dobrze układają się jej kontakty z płcią przeciwną, może oprócz przyjaźni z Jackiem, który z kolei preferuje partnerów tej samej płci. Wydawać by się mogło, że nic nie zmieni się w życiu Mirandy. Jednakże gdy umiera jej ukochana ciotka Agnes, siostra mamy, paradoksalnie śmierć tej kobiety zapoczątkuje nowy etap w życiu dziewczyny. Otóż dziedziczy ona dom w dalekim Sorrento we Włoszech. Dom, obciążony rodzinną tajemnicą, którą krok po kroku Miranda zacznie odkrywać. Młoda kobieta wyjeżdża do słonecznej Italii i poznaje nowych ludzi. Pewnego razu, gdy pływa w morzu i łapie ją skurcz, od niechybnej śmierci ratuje ją nieznajomy piękny mężczyzna. Mirandzie wydaje się, że to był tylko sen, jednakże gdy z przyjaciółmi wychodzi do klubu, okazuje się, że tajemniczy wybawiciel to właściciel najpopularniejszej dyskoteki w okolicy. Rafael Silvano, przystojny i tajemniczy, oschły i zagadkowy, obiekt westchnień wszystkich kobiet w Sorrento, w jakiś dziwny sposób odnosi się do Mirandy i na początku nawet nie przyznaje się, że to on uratował ją od utonięcia. W międzyczasie , gdy dziewczyna odkrywa więcej drastycznych szczegółów z życia ciotki,  ktoś wyraźnie nie jest zadowolony, że we włoskim domu pojawiła się nowa właścicielka. Niebezpieczeństwo zdaje się krążyć nad głową Mirandy i ponownie dziewczyna wpada w poważne tarapaty. Z których i tym razem ratuje ją Rafael. Kim jest ten zagadkowy i czasami niebezpieczny mężczyzna? Jaką tajemnicę ukrywała ciotka Agnes? Co przeżyła w przeszłości? Czy wszyscy nowo poznani włoscy przyjaciele naprawdę nimi są? Co połączy Mirandę z Rafaelem? A może… co ich połączyło już znacznie wcześniej?

Zagadki, pytania, tajemnice, przeszłość, nieszczęścia i wszechobecna południowa gorączka pragnień i uczuć towarzyszy czytelnikowi niemal przez cały czas. Autorka wprawnie tworzy atmosferę tajemnicy,  składnie buduje napięcie (nie tylko to pomiędzy dwójką głównych bohaterów) i niemal kryminalną akcję, która umiejscowiona w gorącym Sorrento, działa podwójnie na zmysły. Dawno nie wciągnęłam się tak bardzo i w główny wątek i w postaci występujące w powieści. Małgorzata Yildirim stworzyła książkę na czasie, śmiało można ją nazwać romansem, ale nie brakuje w niej akcji, miłości, pożądania, tajemnicy i pięknych scenerii. Do tego dochodzą smakowite przepisy włoskich dań, które sporządzała główna bohaterka, to wszystko wspaniale się komponuje i obrazowo oddziałuje na wyobraźnię czytającego. Jedna z lepszych książek, które ostatnio miałam przyjemność przeczytać. Myślę, że byłby z tego świetny film. Polecam, dajcie się porwać południowemu temperamentowi i spróbujcie odkryć tajemnicę ciotki Agnes.

2 komentarze:

  1. Czytałam tę recenzję i bardzo mi się podobała, zresztą jak sama książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam książkę na półce od x czasu. Chyba czas w końcu do niej zajrzeć. Do zobaczenia w Sorrento :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się z każdego pozostawionego komentarza!