O
poranku znalazłam cię u mojego boku
z
powiekami ciężkimi jeszcze od snu.
W
półprzymkniętych oczach
dojrzałam
ponowne iskierki pożądania.
Twoja
dłoń błądziła delikatnie
wzdłuż
linii mojego ciała,
tak
niespiesznie, rozkoszując się ciepłem
aksamitnej
skóry wciąż jeszcze przesiąkniętej
jaśminowym
zapachem nocy.
Całujące
usta
po
raz kolejny odsunęły troski
gdzieś
poza horyzont postrzegania,
wygładzając
smutek przyczajony jak zwykle
w
pustym domu osieroconego serca.
Jeszcze
przez moment
posmakuję
radość ukojenia
w
kołyszącej fali twojego objęcia,
wiedząc,
że pozwolę ci odejść.
Jak
zawsze.
Spoglądnę
z okna
niczym
z nadmorskiego klifu,
podążę
wzrokiem
za
znikającymi na piasku
śladami
stóp;
aż
do następnego księżyca.
Wiedziałam, że kogoś tu brakuje! Trafiłaś Kasiu w bardzo dobre miejsce. Na blogu Agi każdy dobrze się czuje :)
OdpowiedzUsuńAlu, dziękuję za zwrócenie mojej uwagi na ten blog :) Faktycznie, przyjazne miejsce:)
OdpowiedzUsuń